19 maja 2012

Wpadek nie koniec...

Czas biegł, biegł, tygodnie mijały... Z tego co pamiętam chyba widziałyśmy się jeszcze z  nimi ale bez fajerwerków. Nie miałam nic przeciwko, chyba tylko Lucas nie pałał do mnie jakimis cieplejszymi uczuciami, ja nie pałałam do Nicolasa. Strasznie to było skomplikowane, ale raczej ze względu na MiMi spotykaliśmy się wszyscy razem. Ja myślami byłam przy moim facecie a nie przy nikim innym.
Sporo czasu spedzalismy razem, chyba miedzy Lucasem a MiMi coś juz zaczynało iskrzyć, ale to wątek poboczny.
Zbliżał się czas studniówki... Miałyśmy mieć w styczniu, dokładnie 31, w Hotelu Europejskim. Poszukiwania sukienek, butów, biżuterii itp itd. Ciuchy gotowe, wszystko zaplanowane tylko jeden zajedwabisty problem... Brak partnerów. Niestety nie mogłam iść z moim Tomkiem (tak miał na imię), ze względu na bardzo skomlikowaną sytuację, nieważne.
Jako ze mama MiMi zawsze nam służyła radą i pomocą, kiedy siedziałyśmy załamane, ze chyba nici ze studniówki, zaproponowała nam, zebyśmy zaprosiły Francuzów. Ja się broniłam rękami i nogami, no bo kto miałby byc moim partnerem jak nie Nicolas. Brrr... Ale... Jak się nie ma co się lubi...
Dlaczego nie? Skonsultowałam to ze swoim, wyraził zgode, MiMi też się przekonała do pomysłu i decyzja zapadła: zapraszamy Francuzów!
Tylko czy się zgodzą?! W sumie, nie byli napewno na czymś takim w Polsce, wiec moze to być ciekawe wydarzenie, szczególnie dla Nico.
Wykaligrafowałyśmy im piękne zaproszenia, umówiłyśmy się, że przyjedziemy ich odwiedzić. Było troche nerwów, Panowie byli zaskoczeni naszą propozycją, ale... zgodzili się;-)
Żeby nie było za gładko, no to pojawił się następny problem, polonez... Trzeba było ich nauczyć;-)
Ale pojętni byli, wiec się nauczyli. Przez te nauki spedzałyśmy z nimi coraz wiecej czasu. Było sympatycznie i wesoło.
Nadszedł wieczór studniówki. Ja juz wystrojona czekałam w oknie na Nico, MiMi w domu również czekała na Luca. I powtórka z rozrywki... Czekałam i czekałam i czekałam i po sporym spoźnieniu, przyjechał;-)
Zeszłam do auta razem z siostrą, padał śnieg, pamiętam. Nico wysiadł żeby się przywitać, a mnie zamurowało... W płaszczu i garniturze wyglądał REWELACYJNIE!!! Zupełnie inaczej niż go znałam na codzień...
Wsiadłam do auta, poczułam zapach meskich perfum i nie mogłam wydusić słowa... Nico, powiedział ze ślicznie wyglądam, a ja, zamiast się odwdzięczyć za komplement, milczałam... Znowu wyszłam na idiotkę... Heh, całkiem nieźle mi to wychodziło w stosunku do niego... wogóle do nich... sama siebie nie poznawałam.
Pojechaliśmy do MiMi, był juz Luc, mama MiMi porobiła nam zdjęcia, ja z Nico wyglądałam komicznie, bo mimo obcasów, sięgałam mu pod ramię;-)
No i pojechaliśmy (wyposażeni w dobre humory i flaszeczkę Żubrówki).
Wpadliśmy właściwie jako ostatni do hotelu, zajęliśmy miejsce razem z naszą trzecią koleżanką i jej partnerem. Wtedy nie zauwazyłyśmy tych zadrosnych spojrzeń naszych pozostałych koleżanek z klasy i obgadywania po cichu (dopiero po kilku latach od studniówki dowiedziałam się, że chodziła plotka, że myśmy sobie partnerów WYNAJĘŁY, no bo skąd ciche myszki wynalazłyby takich przystojniaków, dorosłych facetów, bo miedzy nami różnica wieku była 5 lat).
Ja i Nicolas stanowiliśmy ostatnią parę w korowodzie polonezowym, przed nami tańczyli MiMi i Luc;-) MiMi pewnie dobrze pamięta jak przy przechodzeniu przez "mosty" pochyliła się, i rozerwał jej się gorset;-) ech, ale było zajebiście...
Oczywiście do pewnego momentu... Bo nie moze byc za dobrze...
O czymś rozmawiałam z Nico, i wspomniałam, ze mój chłopak cos tam, coś tam... Nico odsunął się ode mnie, ze wzrokiem którego nie zapomne do końca zycia, zapytał: TY MASZ CHŁOPAKA?!
Odpowiedziałam, ze tak, mam. Spojrzał na mnie, powiedział, szkoda ze mi nie powiedziałaś... - i odszedł.
Widziałam że rozmawiał z Lucasem. Gdyby wzrok mógł zabic, padłabym trupem pod siłą jego wzroku.
Debilka, debilka!!
Pamiętam, że tanczyłam jeszcze z Nicolasem " Przetańczyć z Tobą chcę całą noc", dziwnie się czułam. Ale wraz z upływem godzin, upływała zawartość butelki spod stołu i poprawiały się nam humory. Kiedy przyszło już do wyjścia, szła piosenka Boney M - Hands up, baby hands up, Panowie stanęli obok siebie zacęli tańczyć do nas, gestykulując - hands up, baby hands up, give me your heart, gimme gimme, your heart, gimme gimme... Było to strasznie miłe.
Kiedy juz wychodziliśmy, miałam w ręce różę, którą wygraliśmy z Nicolasem w konkursie tańca. Zauważyłam ze jest złamana, powiedziałam to głośno. Obok był Lucas, jego słowa sprawiły ze w momencie wróciła mi trzeźwość umysłu - jest złamana jak serce mojego przyjaciela, Ty je złamałas!

Kiedy juz wsiedliśmy do auta, po obskoczeniu Adasia, nie wiedziałam jak rozmawiać  z Nico, wiec milczałam. Kiedy zaparkowaliśmy pod moim blokiem, siedzieliśmy... Powiedziałam, ze przepraszam że tak wyszło i ze rozumiem, ze to juz nasze ostatnie spotkanie po tym co zrobilam.
Chciałam wysiąść i wtedy po raz pierwszy mnie pocałował... Delikatnie, miał takie miękkie usta... Życzyłam dobrej nocy i wysiadłam. Trzęsłam się, pamiętam, bo nie moglam trafic kluczem do zamka.

Miałam wyrzuty sumienia ze względu na Nicolasa ze zachowałam się jak dwulicowa zdzira, a z drugiej strony miałam wyrzuty ze ten pocałunek tak mi sie podobał...
Ale wiedziałam, ze raczej więcej go nie spotkam.
Chyba już wtedy chciałam jeszcze go zobaczyć... Ale musiało minąć kilka miesięcy....

1 komentarz:

  1. ahhhhhhhhhhhh :DDDD nie wytrzymam z niecierpliwości! :D:D:D

    OdpowiedzUsuń